Wyobrażacie sobie, że przed finałem wielkoszlemowego turnieju Rafael Nadal postanawia… wyeliminować z gry Rogera Federera? Do takiej właśnie sytuacji doszło w łyżwiarstwie figurowym. W 1994 roku Tonya Harding w kontrowersyjnych okolicznościach wywalczyła nominację na igrzyska olimpijskie. Parę miesięcy później musiała odejść w niesławie z dożywotnią dyskwalifikacją. Atak na Nancy Kerrigan „The New York Times” nazwał „jednym z największych skandali w historii sportu”. W ostatnich tygodniach temat wrócił po latach za sprawą filmu. „Jestem Najlepsza. Ja, Tonya” – tak brzmi jego polski tytuł.
Obraz odbił się szerokim echem – dostał 3 nominacje do Oscara, w tym dwie za aktorstwo. W ten sposób wyróżniono m.in. Margot Robbie, odtwórczynię roli tytułowej. Nie sposób jednak oprzeć się wrażeniu, że filmowa historia trochę rozmija się z rzeczywistością, a Harding – w typowy dla amerykańskiego kina sposób – zostaje przedstawiona jako kobieta na skraju załamania nerwowego, która może i podjęła kilka złych decyzji, ale przecież ogólnie chciała dobrze. „Nie ma czegoś takiego jak prawda – każdy ma swoją” – jeśli w filmie pojawiają się takie słowa, to z góry mniej więcej wiadomo co zobaczymy dalej.
Czy w rzeczywistości Tonya dała się lubić? W świecie pełnym ułożonych dziewczyn i szlachetnej rywalizacji wzbudzała spore kontrowersje. – Nigdy nie byłam stereotypową łyżwiarką – powie po latach. Karierę w tym sporcie wymyśliła dla niej matka, która sama była niespełnioną zawodniczką. Pierwszy raz posłała córkę na lód, gdy ta nie miała jeszcze ukończonych trzech lat. Okres dorastania Harding wspomina jako czas terroru.
– Całe życie słuchałam, że jestem gruba, brzydka i że do niczego nie dojdę. Moja mama była alkoholiczką i często mnie biła. Nim ukończyłam piątą klasę, zdążyłyśmy 13 razy zmienić miejsce zamieszkania. Nie miałyśmy pieniędzy ani przyjaciół – twierdzi Tonya. Z matką nie rozmawia od 2002 roku.
– Moja córka mnie nienawidzi. Nie potrafi docenić niczego co dla niej zrobiłam – komentowała matka łyżwiarki w 2017 roku, przerywając trwającą blisko 20 lat ciszę medialną. Stanowczo zaprzeczała zarzutom i przedstawiła zupełnie inną wersję zdarzeń, niż Tonya w programie Oprah Winfrey w 2009 rokU. – Byłam twarda i bezwzględna, ale nie biłam jej. Tylko raz mi się to zdarzyło. Pracowałam w trzech miejscach jednocześnie żeby zarobić na jej treningi. Chciałam jej dać to czego sama nigdy nie miałam – dodaje. I komu tu wierzyć? Ta kwestia wiele razy wraca w tej historii jak bumerang.
Tonya kontra Nancy
W 1991 roku Harding po raz pierwszy znalazła się na ustach wszystkich fanów łyżwiarstwa. Jako pierwsza Amerykanka w historii wykonała potrójnego axla w trakcie oficjalnych zawodów. Jeden z najtrudniejszych technicznie skoków krawędziowych do dziś został w tej wersji wykonany przez zaledwie osiem kobiet. Mirai Nagasu dopiero przed kilkoma dniami w Pjongczangu została pierwszą kobietą, której udało się wykonać ten skok podczas igrzysk olimpijskich.
Tonya miała niewątpliwy talent, ale także sporo mankamentów. Była pyskata i wyniosła, a rywalki nie miały o niej najlepszego zdania. Wywodziła się z klasy robotniczej, podczas gdy większość dziewczyn próbujących sił w łyżwiarstwie pochodzi z tzw. „dobrych domów”. Od strony sportowej – świetnie czuła się w programie dowolnym, ale miała problem z figurami obowiązkowymi. Luźno podchodziła do treningów, a w przerwach między startami popalała papierosy i nie przywiązywała specjalnej wagi do diety.
W kolejnych latach spuściła z tonu – nigdy po 1991 roku w zawodach nie udało jej się już wykonać potrójnego axla. Na zimowych igrzyskach w Albertville zajęła czwarte miejsce, a jeszcze rok wcześniej sięgała przecież po srebro mistrzostw świata. We Francji tuż przed nią uplasowała się Nancy Kerrigan – wielka rywalka i całkowite przeciwieństwo. Tonya była wybuchową i pyskatą blondynką – Nancy stonowaną i spokojną brunetką.
Dzieliło je wszystko – przede wszystkim jednak podejście do sportu. U Harding dominował żywioł, nic nie było planowane w szerszej perspektywie. Rywalka mimo mniejszego talentu uparcie nad sobą pracowała. Gdy Tonya rozwodziła się w 1993 roku z mężem po trzech latach wybuchowego małżeństwa, Kerrigan właśnie pracowała z psychologiem i poprawiała kolejne aspekty swojego stylu. Wydawało się, że w kolejnych miesiącach różnica dzieląca rywalki będzie się tylko powiększać. Po decyzji MKOl o rozdzieleniu igrzysk zimowych i letnich, Harding dostała nieoczekiwaną szansę: mogła powalczyć o wymarzony medal ZIO dwa lata wcześniej. Postawiła wszystko na jedną kartę.
Kto zlecił atak?
Pierwszym etapem miały być jednak prestiżowe mistrzostwa kraju. 6 stycznia 1994 roku podczas sesji treningowej rozegrał się dramat. Schodząca z lodu Kerrigan została zaatakowana przez nieznanego mężczyznę, który uderzył ją w nogę policyjną pałką i uciekł. Obawiano się złamania nogi, ale skończyło się tylko na mocnym stłuczeniu. Fizycznie, bo psychicznie z efektów tego ataku musiała się podnosić jeszcze długo.
Wszyscy byli w szoku, bo w łyżwiarskim środowisku takie rzeczy się nie zdarzały. Kilka miesięcy wcześniej doszło jednak do podobnego incydentu, ale w innej dyscyplinie: Monica Seles została zaatakowana na korcie nożem przez niezrównoważonego psychicznie fana Steffi Graf. Po tym ataku dochodziła do siebie dwa lata, jednak do szczytu formy nie wróciła już nigdy.
Kerrigan nie wystąpiła na mistrzostwach USA, ale zdołała wykurować się na tyle szybko, by wziąć udział w igrzyskach. Sprawcę napadu ujęto błyskawicznie – sam oddał się w ręce policji. Równie szybko okazało się, że został wysłany przez ludzi z otoczenia Harding, która pod nieobecność największej rywalki okazała się najlepsza w kraju. Powracało jedno pytanie – czy Tonya to wszystko zleciła?
Tej kwestii nigdy nie udało się do końca wyjaśnić. Trop prowadził do Jeffa Gillooly’ego, z którym łyżwiarka rozwiodła się w 1993 roku. Ich związek był pełen przemocy i zwrotów akcji. Choć formalnie nie byli już razem w momencie ataku, to pozostawali w bliskich relacjach aż do igrzysk. Gillooly zeznał, że pomysł z zaatakowaniem rywalki wyszedł właśnie od Harding. Sama zainteresowana nigdy się jednak do tego nie przyznała i wskazywała na byłego męża i jego znajomych.
Amerykanie nie chcieli skandalu i nie zamierzali wysyłać Tonyi na igrzyska. Pyskata łyżwiarka postraszyła ich jednak bezprecedensowym pozwem i dostała szansę startu. W Lillehammer najpierw miała problemy z wiązaniami, a potem nie zdołała przekonać do siebie sędziów. Ostatecznie zajęła rozczarowujące ósme miejsce – bohaterska Kerrigan wróciła do kraju w glorii i chwale ze srebrnym medalem.
W marcu 1994 roku – nieco ponad 2 miesiące po ataku – Harding została skazana za utrudnianie dochodzenia. Przyznała się do winy, ale w jej przypadku skończyło się na grzywnie i pracach społecznych. Do więzienia trafili za to Shane Stant (bezpośredni sprawca), Jeff Gillooly (były mąż) oraz Shawn Eckhardt (ochroniarz Tonyi). Ten ostatni został osądzony najsurowiej – został oskarżony o kierowanie grupą przestępczą. To on miał być autorem całego planu.
Eckhardt miał pewne problemy psychiczne, jednak nie ustalono ponad wszelką wątpliwość, czy to od niego wyszła inicjatywa ataku. Harding do dziś trzyma się tej wersji. Jej mąż mówi co innego, a były ochroniarz od 10 lat nie żyje. Wcześniej jednak powtarzał: to Tonya wszystko zainicjowała. – Pytała mnie o postępy w sprawie i czemu to tyle trwa. Chciała dokładnie wiedzieć, kiedy to się wydarzy – relacjonował. Twardych dowodów brak – są tylko sprzeczne zeznania wszystkich zamieszanych w tę sprawę. Kerrigan usłyszała jednak od FBI zdecydowane przesłanie: „nie mamy mocnych dowodów, ale siedzimy w tym tak długo, że jesteśmy pewni, że Tonya musiała za tym stać”.
Parę miesięcy po igrzyskach w 1994 roku amerykańska federacja łyżwiarska (USFSA) podzieliła się wynikami własnego niezależnego śledztwa. Członkowie eksperckiego panelu jednogłośnie uznali, że Harding musiała wiedzieć o ataku, a jej postawę określili jako „ewidentne złamanie podstawowych zasad sportowej etyki”. Werdykt był o wiele bardziej surowy niż ten sądowy – Tonya została dożywotnio zdyskwalifikowana. Odebrano jej także wywalczone w styczniu mistrzostwo kraju, Jedna z największych gwiazd z dnia na dzień dostała status „persona non grata”.
Harding miała 24 lata i momentalnie straciła wszystko. Próbowała sił w boksie i wrestlingu – wystąpiła nawet na gali z udziałem samego Mike’a Tysona, ale nie radziła sobie w sportach walki. Próbowała malować i nawet… spawać – z marnym skutkiem. Wszędzie doganiała ją zła reputacja. Wszystko zmieniło się dopiero w 2011 roku, gdy poznała Josepha Price’a – trzeciego męża. Dawna rebeliantka ustatkowała się, urodziła dziecko i dziś jest szczęśliwa. Przyjęła nazwisko męża i dziś „Tonya Harding” żyje głównie w świadomości Amerykanów. Piosenki pisali o niej Sufjan Stevens i Loudon Wainwright III, pojawiała się także w twórczości Lil Kim i Lil Wayne’a. Do jej występku nawiązywał podczas publicznej przemowy sam prezydent Barack Obama.
Za sprawą filmu historia Tonyi Harding i Nancy Kerrigan znów wraca. Jedno wiemy na pewno – nigdy nie uda się już ustalić faktycznego przebiegu zdarzeń. Obraz jednak zdecydowanie łyżwiarkę wybiela. Całą winą zostaje obarczony Eckhardt, który od 10 lat nie żyje, więc raczej nie będzie się bronił. Tonya zostaje przedstawiona jako buntowniczka, która miała po prostu pecha do okoliczności – najpierw biła ją matka, potem mąż.
Wiele niewygodnych faktów zostaje pominiętych. Skupmy się tylko na jednym: zeznaniach byłego męża. Tuż po zatrzymaniu powiedział FBI, że Harding rozważała nawet… przecięcie rywalce ścięgna Achillesa lub zaatakowanie jej nożem. Do czegoś takiego trudno było znaleźć chętnego – dlatego koniec końców stanęło na „wyłączeniu z gry” najważniejszej z kończyn, czyli nogi lądującej. W wersji filmowej Tonya miała się zgodzić „tylko” na wysłanie rywalce gróźb. W praktyce jednak naprawdę trudno wyobrazić sobie, by taki pomysł mógł wyjść od kogoś innego.
– Dziś mogę wreszcie powiedzieć, że jestem spokojny – właśnie dlatego, że do wszystkiego się przyznałem i o tym opowiedziałem. Tonya nigdy tego nie zrobiła – mimo że wszyscy przecież wiedzą jak było naprawdę. To przykre – mówił w 2014 roku były mąż, który po wyjściu z więzienia stał się znany jako Jeff Stone. Swoją relację przedstawił także Shane Stant, który nie krył skruchy. Nancy Kerrigan usłyszała zatem przeprosiny od wszystkich zamieszanych w tę sprawę – poza jednym tylko wyjątkiem. Tonya Harding nie przeprosiła do dziś.
KACPER BARTOSIAK
Fot. Newspix.pl